FOREVER dla powodzian 2010 - Gdy zajdzie potrzeba...

Jest takie węgierskie przysłowie: majowy deszcz jest na wagę złota. Chciałbym, byśmy byli tak bogaci, jak bardzo padało w całej Europie w maju i czerwcu. Nie było ani jednego bezdeszczowego dnia. Przez większą część czasu opady miały postać gwałtownych burz, zrywających dachy i powalających drzewa. Czasem deszcze były intensywne i długotrwałe, czasem tylko mżyło, ale cały czas padało. W efekcie tego „monsunowego” rodzaju opadów, jaki rzadko nawiedza Europę, strumienie i rzeki, które zwykle nawadniają pola, stały się wrogami w rozpaczliwej walce człowieka z siłami przyrody.

Rzeki nie były w stanie pomieścić błotnistych strug wody – zaczęły się podnosić do poziomu, jakiego nie widzieli nawet najstarsi ludzie. Schodzące z gór i wyżyn wzburzone, nie dające się poskromić wody zalewały wszystko, co znalazło się na ich drodze: tysiące hektarów pól uprawnych, lasy, stajnie, fabryki, supermarkety, wsie i miasta. Swoją drogę woda znaczyła zniszczeniami. Ponad jej poziom wystawały tylko korony drzew i słupy elektryczne; tory kolejowe, mosty, drogi i autostrady zostały zmyte; domy zalane i oblepione szlamem. Nie było prądu ani bieżącej wody, nie były dostępne zwykłe, codzienne usługi. Wsie w dolinach na długie dni zostały odcięte od świata. Dostać się do nich można było wyłącznie łodziami, czasem, przy odrobinie szczęścia, wystarczał ponton.

W firmie takiej jak nasza można być pewnym, że dystrybutorzy FLP są wszędzie, w każdym zakątku kraju i świata. Wspaniała jest świadomość, że wszędzie ma się przyjaciół, na których można liczyć, tak jak i oni mogą liczyć na nas. W takim środowisku wieści szybko się rozchodzą, szybciej nawet niż przez radio czy telewizję. Właśnie w takich okolicznościach Rex Maughan, właściciel i przewodniczący FLP, oraz Aidan O’Hare, wiceprezydent ds. Europy, . . . .

cały art. czytaj w materiałach dodatkowych